Wewnętrzna pustka

Wewnętrzna pustka – opowieść zen dla ciebie | Fot. Rawpixel

Wewnętrzna pustka – opowieść zen, której kiedyś nie doceniałem

Przedstawiam przypowieść zen pochodzącą z książki zatytułowanej Shaseki-shu (Kamień i Piasek), trzynastowiecznego zbioru anegdot i opowieści zebranych przez japońskiego mistrza Mujū oraz innych mnichów zen. Poszczególne historie przedstawiają nam głębię mądrości zen w jej najczystszej formie.

Jakkolwiek mogą się czasami wydawać nieco egzotyczne (wszak pochodzą z innego kręgu kulturowego), przedstawiają najbardziej podstawową prawdę o wszechświecie. Każda idea w nich przedstawiona jest godna przemyślenia i podzielenia się nią z innymi. Co też niniejszym czynię.

Opowieść zen: filiżanka herbaty

Nan-in, japoński mistrz żyjący w epoce Meiji (lata 1868-1912), gościł uniwersyteckiego profesora, który przyszedł, aby dowiedzieć się czegoś o zen.

Nan-in zaparzył herbatę. Nalał swojemu gościowi pełną filiżankę, lecz kiedy była już pełna, Nan-in nie przestawał nalewać herbaty.

Profesor patrzył, jak napój rozlewa się po powierzchni stołu, i w końcu nie wytrzymał.

– Filiżanka jest przepełniona – powiedział do mistrza. – Więcej herbaty się nie zmieści!

– Podobnie jak ta filiżanka – odpowiedział Nan-in – jesteś przepełniony własnymi opiniami i rozważaniami. Jak mogę pokazać ci zen, jeśli najpierw nie opróżnisz filiżanki?

Źródło: 101 opowieści zen

Wewnętrzna pustka

Kim jesteś, Czytelniku? Jakie mądrości wbijano do twojej głowy przez wszystkie minione lata? Na pewno słyszałeś już wiele teorii i pomysłów na życie. Być może jesteś katolikiem, a może ateistą albo świadkiem Jehowy – z całą pewnością masz już swój własny światopogląd, wypracowany drogą wybrukowaną wieloma wątpliwościami i pytaniami.

Jeśli przeczytałeś powyższy tekst, prawdopodobnie na większość swoich pytań ciągle jeszcze nie znalazłeś odpowiedzi. Nie znaczy to, że nie jesteś przepełniony wiedzą niczym tytułowa filiżanka. Jeśli chcesz czegoś dowiedzieć się o zen, możesz to zrobić na dwa sposoby.

  1. Pierwszy jest stosunkowo prosty. Polega na zapoznaniu się ze stosem faktów na temat historii i założeń filozoficznych zen oraz przeczytaniu kilkudziesięciu lub kilkuset (w zależności od twojego zapału) koanów. Zdobędziesz wówczas wspaniałą, bezcenną wiedzę. A być może nawet odrobinę zrozumienia natury wszechrzeczy, jak ja to nazywam.
  2. Drugi sposób jest trudniejszy – musisz bowiem zapoznać się z samym sobą. Filiżanka, kiedy powstaje, jest pusta, podobnie jak rodzący się człowiek. Tabula rasa. Wróć do tego stanu, a następnie zajrzyj w głąb porcelanowego naczynia swej duszy. Ujrzysz swoją prawdziwą naturę.

Muszę się przyznać do tego, iż kiedyś – dawno temu – bardzo niedoceniałem przytoczonej wyżej opowieści zen. Nie chodzi o to, że jej nie zrozumiałem. Wręcz przeciwnie. Nie jest zbyt trudna.

Moim problemem było to, że umysł wypełniłem wiedzą na temat filozofii oraz religii. Sądziłem, że wiem już bardzo dużo i mogę spać spokojnie, jeśli chodzi o kwestię duchowości. Byłem pewny swego i odczuwałem intelektualny spokój.

Pewnego dnia miałem okazję spędzić nieco czasu ze starszym człowiekiem. Poznałem go przypadkiem i całkowicie nie spodziewałem się, czego mnie ta krótka znajomość nauczy. Nie będę tutaj przytaczał naszej rozmowy, ponieważ była długa i wielowątkowa.

Ważne jest to, iż ów mężczyzna był stary i ciężko chory. Niewiele mu czasu zostało i wiedział o tym. Dlatego też patrzył na życie z zupełnie innej perspektywy niż ja. I właśnie to uderzyło mnie niczym grom z jasnego nieba.

Przy całej swojej wiedzy, zdobytej w wyniku wielogodzinnych analiz, rozważań i medytacji, byłem totalnym głupcem wobec prostej świadomości istnienia starego człowieka.

On nigdy nie czytał książek filozoficznych, nie wyznawał żadnej religii, nie spędził życia na rozważaniu duchowych kwestii. Był – jak sam określił – przeciętnym, szarym człowiekiem. Nie wyróżniał się niczym szczególnym. A jednak rozumiał o wiele więcej ode mnie.

Pojąłem wówczas, że jestem przepełniony – tak jak profesor z przytoczonej tutaj opowieści zen. Właśnie podczas rozmowy ze starszym panem przypomniałem sobie Filiżankę herbaty i uświadomiłem, jak wielkim jestem ignorantem.

Czy coś się zmieniło w moim życiu? Owszem. Odrzuciłem wszelkie wydumane ideologie i zacząłem po prostu doświadczać życia w jego najczystszej formie. Skupiłem się na tym, co jest tu i teraz. Na doświadczaniu i poznawaniu nowych rzeczy. Bez oceniania i przypinania sobie etykietki "faceta, który wszystko już wie".

Wolę być wewnętrznie pusty, a przez to gotowy do przyjęcia nowej wiedzy. Bo życie to ciągła nauka. Kto przestaje się rozwijać, zaczyna się zwijać (gdzieś to słyszałem, nie pamiętam gdzie). W duchu tej myśli kończę niniejszy wpis. I wracam do nauki.

Autor: Wojciech Zieliński

Wojciech ZielińskiSpędzam sporo czasu na czytaniu o filozofii i psychologii, choć w rzeczywistości po prostu szukam pretekstu, żeby uniknąć zmywania kubków po kawie.

Zawsze chciałem pisać o rzeczach poruszających mnie osobiście. Największą frajdę mam wtedy, gdy mogę zgłębić jakiś fascynujący temat. Zwłaszcza że trzeba się nieźle napracować, by dojść do czegoś sensownego. A kiedy już dochodzę (tylko bez skojarzeń), chętnie dzielę się tym w Internecie. Z nadzieją, że komuś moje słowa pomogą...

Ta strona została znaleziona m. in. przez następujące frazy: wewnętrzna pustka, filiżanka herbaty, opowieść zen, filiżanka herbaty koan zen, koan zen filiżanka, mądrości zen, zen z krwi i kości, bajka o profesorze i mistrzu zen.