Przypowieść duchowa o malarzu | Fot. Shelby Miller
Uwierz w Boga – te słowa rozbrzmiewają na przestrzeni całej historii ludzkości. Wielu z nas już to słyszało. Co więcej, zwykle sami poszukujemy Boga i chętnie słuchamy każdego, kto ma na ten temat coś do powiedzenia.
Pewien misjonarz podróżował po kraju i nawracał ludzi. Starał się każdemu opowiedzieć o dobrej nowinie, jaką Bóg przekazał dla wszystkich ludzi. Misjonarz prawił o miłości, pokoju i wierze – najważniejszych czynnikach szczęścia oraz zbawienia. Chodził od wioski do wioski i łatwo znajdował słuchaczy, ponieważ jego słowa niosły nadzieję i poczucie bezpieczeństwa.
Podczas wędrówki trafiał również na samotne chaty, w których mieszkały rodziny nieznające Boga. Ich domy były oddalone od większych osiedli ludzkich, dlatego dobra nowina docierała do nich z opóźnieniem. Pewnego popołudnia misjonarz zapukał do drzwi jednej z takich chat.
Mieszkańcy przywitali go z uśmiechami na twarzy i chętnie zaprosili do środka. Wspólnie z gościem zasiedli do obiadu. Podczas posiłku misjonarz zapytał swojego gospodarza o Boga. Kiedy ten stwierdził, że nic na ten temat nie wie, gość rozpoczął nauczanie.
Przez chwilę wszyscy słuchali w milczeniu, wyraźnie analizując w głowach słowa misjonarza. W końcu odezwał się gospodarz domu:
– Dziękuję ci za te piękne słowa. Wiele z tego, co mówisz, nadaje życiu głębszy sens. Zastanawia mnie tylko kwestia tego boga, o którym opowiadasz. Nie widzę potrzeby wyznawania wiary w taką istotę, skoro wszystkie łaski, jakie oferuje, są już w moim życiu.
– Człowiek musi wierzyć w Boga – odparł z uśmiechem misjonarz. – Dzięki temu ma szansę na zbawienie i pójście do Raju po śmierci.
– Nie wiem, co dzieje się po śmierci – powiedział gospodarz. – Prawdę mówiąc, nigdy się nad tym nie zastanawiałem. To nie ma dla mnie wielkiego znaczenia. Mam dużo pracy w gospodarstwie, moje dzieci również wymagają sporo uwagi. Nie mam czasu zastanawiać się nad rzeczami tak oderwanymi od rzeczywistości jak życie pozagrobowe.
– Ależ, to jest najważniejsze w życiu każdego człowieka – nalegał misjonarz. – Jeśli nie będziesz wierzyć, nigdy nie osiągniesz szczęścia.
– To ciekawe – zastanowił się mężczyzna – ponieważ uważam się za człowieka szczęśliwego. Nie potrzebuję niczego więcej, niż mam w tej chwili.
Misjonarz nie dawał za wygraną. Rozmawiał z mężczyzną przez wiele godzin, próbując go przekonać. Po pewnym czasie stał się bardziej natarczywy. Opowiedział o Szatanie i piekle, do którego pójdzie gospodarz, jeśli nie zawierzy swojej duszy Bogu.
– To mi wygląda na groźby – zirytował się mężczyzna. – Przychodzisz do mojego domu, jesz przy moim stole i pijesz moje wino. Jestem dla ciebie miły, a ty zaczynasz mi grozić, ponieważ nie podzielam twojej wiary w jakieś bóstwo. Myślę, że powinieneś już iść.
Mężczyzna wstał i wyprowadził protestującego misjonarza.
– Posłuchaj moich słów – nalegał gość – chcę tylko uratować twoją duszę.
– Z moją duszą jest wszystko w porządku.
Drzwi zatrzasnęły się. Misjonarz stał przez chwilę oniemiały. Nigdy nie został tak źle potraktowany. Zapłakał nad rodziną żyjącą w tym domu. Rozłożył namiot nieopodal i zaczął się modlić. Prosił Boga o łaskę i oświecenie dla ludzi, z którymi dzisiaj spędził tak dużo czasu. Kiedy zasypiał, nie przestawał rozmyślać o tych biedakach.
Następnego dnia ponownie zapukał do drzwi chaty. Gospodarz zaprosił go na śniadanie, ale podkreślił, że nie życzy sobie słuchać o żadnym bogu czy kwestiach religijnych. Podczas posiłku misjonarz spróbował jednak ponownie przekonać mężczyznę i jego rodzinę. W efekcie został wyproszony.
Jeszcze kilka razy próbował otworzyć zatwardziałe serca rodziny, ale za każdym razem spotykał się z coraz większą wrogością. Za którymś razem gospodarz nie wytrzymał i uderzył misjonarza.
– Ostatni raz cię napominam – powiedział – przestań zmuszać nas do przyjęcia twojej wiary. Wiele z tego, co mówisz, jest piękne, ale nie interesuje nas wyznawanie żadnej religii. Żyjemy prostym życiem, w zgodzie z naturą i wszechświatem. Skoro nie potrafisz tego zaakceptować, odejdź.
Wielu ludzi nie potrafi zrozumieć, że ich wierzenia religijne nie są jedynymi na świecie. Są przekonani o wyższości własnej religii nad innymi światopoglądami. Zapominają, że każdy człowiek ma prawo wierzyć, w co tylko zechce. Zmuszanie kogokolwiek do wyznawania jakiejś religii jest zawsze złym uczynkiem. Nawet jeśli nawracanie ma na celu "dobro" niewiernych, nadal pozostaje grzechem wobec wolności sumienia i wiary. Jeśli więc jesteś wyznawcą jakiejś religii, nie oczekuj od innych, że uwierzą w to samo. Mają święte prawo do własnych przekonań. Tobie nic do tego.
Autor: Wojciech Zieliński
Spędzam sporo czasu na czytaniu o filozofii i psychologii, choć w rzeczywistości po prostu szukam pretekstu, żeby uniknąć zmywania kubków po kawie.
Zawsze chciałem pisać o rzeczach poruszających mnie osobiście. Największą frajdę mam wtedy, gdy mogę zgłębić jakiś fascynujący temat. Zwłaszcza że trzeba się nieźle napracować, by dojść do czegoś sensownego. A kiedy już dochodzę (tylko bez skojarzeń), chętnie dzielę się tym w Internecie. Z nadzieją, że komuś moje słowa pomogą...
Ta strona została znaleziona m. in. przez następujące frazy: uwierz w boga, wiara w boga, naracanie opowieść, opowieść o nawracaniu, czy wierzysz w boga, wierzę w boga, dlaczego wierzyć w boga.