Jak być szczęśliwym? | Fot. Pixabay
Kiedyś nie wiedziałam, że życie może być proste i łatwe. Wręcz przeciwnie. Sądziłam, że takie być nie może i nie jestem w stanie osiągnąć pełnego zadowolenia. Codzienne życie często mnie przytłaczało i wszędzie się spieszyłam. W tygodniu – dom i praca, w weekend – kościół i spotkania z rodziną lub przyjaciółmi. Tak wyglądało moje życie przez wiele lat. W dodatku miałam wrażenie, że jest coraz więcej spraw do załatwienia.
Pierwsze otrzeźwienie przyszło podczas rozmowy ze znajomym na temat prostoty. Opowiadał on o tym, jak wygląda jego codzienne życie, i przyznam, że słuchałam oszołomiona. Ten człowiek miał wszystko poukładane, a problemy załatwiał od ręki. Wydawało się wręcz, jakby wszystko w jego życiu było po prostu rewelacyjne. Co ciekawe, miał trójkę dzieci, własną firmę, dom w budowie i jeszcze sprawował opiekę nad ciężko chorą teściową. Niesamowite.
Drugie otrzeźwienie zajęło więcej czasu, ponieważ był to cały proces, a wiązał się z religią. Zawsze starałam się być aktywną katoliczką. Co to znaczy? Tylko tyle, że nie słuchałam bezmyślnie kazania, lecz rozważałam je z mężem po Mszy Świętej. Czytałam także Biblię i książki poświęcone Bogu oraz ludzkiej duchowości. Z czasem zaczęłam jednak odchodzić myślami od Kościoła. Coraz częściej zdarzało się, że lektura Pisma Świętego dostarczała mi wiedzy sprzecznej z tym, co słyszałam z ust księży. W końcu zrezygnowałam z udziału w życiu parafii i zaczęłam szukać Boga na własną rękę. To również okazało się niesamowite.
Trzecie otrzeźwienie nastąpiło po przeczytaniu jakiegoś artykułu o minimalizmie. Siedziałam wówczas przed komputerem i buszowałam od niechcenia w Internecie. Byłam nieco znudzona i nagle moją uwagę przykuł krzykliwy nagłówek. Dzisiaj już nawet nie pamiętam, co to była za strona internetowa, ale idea minimalizmu mnie zachwyciła. Rezultaty zmian, jakie zaczęłam wprowadzać w swoim życiu, również są niesamowite.
Przyznaję, że jestem dopiero na początku drogi. Moje „nowe życie” zaczęło się zaledwie przed rokiem, ale jest tak piękne, że chciałam się z kimś podzielić swoimi odkryciami. Nie sądzę, żebym komukolwiek przedstawiła rewolucyjne idee, ale przynajmniej mogę pokazać, że lepsze życie jest naprawdę możliwe. I wcale nie trzeba wyjeżdżać do Wielkiej Brytanii, żeby osiągnąć szczęście i zadowolenie.
Tym bardziej że zmiany, jakich dokonałam, nie wydają się ani trudne, ani skomplikowane. Nie odkrywam przed wami Ameryki. Raczej otwieram okno na całkiem zwyczajny ogródek, który można znaleźć w wielu rejonach Polski.
Mój dom, umysł i duch są dzisiaj czyste i spokojne. Co prawda nadal mam dużo obowiązków i problemów, ale potrafię sobie z nimi zadziwiająco łatwo radzić. Nie ukrywam, że na dobrą zmianę potrzeba czasu. Istnieje jednak wiele rzeczy, które można zrobić w każdej chwili – nawet teraz – żeby podnieść standard swojego życia. I nie mówię w tym miejscu o pieniądzach, lecz o standardzie duchowym.
Gdyby ktoś zapytał mnie, co powinien zrobić dzisiaj, żeby zacząć proces pozytywnych zmian w swoim życiu, wymieniłabym siedem rzeczy. Uważam je za najlepsze pierwsze kroki ku prawdziwemu szczęściu. Być może niektórym osobom wydadzą się dziwne, ale mi pomogły pójść dalej. Poprawiłam jakość swojego życia. Zagłębiłam się w prawdziwej duchowości, poznając lepiej siebie i świat dookoła.
Pierwsze, co zalecam zrobić, dotyczy raczej kobiet, choć także wielu współczesnych mężczyzn może na tym skorzystać. Chodzi mianowicie o ograniczenie stosowania kosmetyków. Nie mam na myśli rezygnacji z higieny osobistej, lecz zmniejszenie ilości stosowanych produktów kosmetycznych. Człowiek jest piękny z natury. Naprawdę nie musi nakładać na siebie grubego makijażu, stosować maści i kremów upiększających, walczyć z każdą najmniejszą oznaką starzenia się organizmu. Od kiedy zaczęłam polegać bardziej na swoim naturalnym pięknie, zyskałam nie tylko więcej czasu dla siebie, ale i zaoszczędziłam sporo pieniędzy.
Pewnego dnia postanowiłam przeprowadzić generalne porządki w całym domu, szczególnie w kuchni. Wyrzuciłam niektóre produkty, na przykład przyprawy, których za bardzo nie lubiłam i nie używałam. Pozbyłam się również części wyposażenia. Czy uwierzycie, że kiedyś trzymałam w kuchni łącznie 126 kubków i szklanek? A przecież dla trzech osób w domu nie potrzeba tego aż tyle.
Kiedy moja kuchnia zaczęła świecić wolną przestrzenią i... pozytywną energią, zajęłam się resztą domu. Każde pomieszczenie zostało gruntownie wysprzątane i opróżnione ze zbędnych, nieużywanych przedmiotów. O to samo poprosiłam męża i syna. Dzisiaj nasz dom nie jest zagracony. Nawet piwnica jest prawie pusta. Stoją tam tylko zaprawy, ale ich akurat ograniczać w żaden sposób nie zamierzam.
Razem z mężem prowadzimy wspólną firmę. Co prawda, nie jest to wielkie przedsiębiorstwo, ale papierów przez lata narosło całkiem sporo. Po przeprowadzeniu domowych porządków, to samo musiało spotkać nasze biuro. Do tej pory mieliśmy trzy duże szafy wypełnione po brzegi segregatorami z dokumentami, broszurami, materiałami wszelkiej maści, często już od dawna niepotrzebnymi. To wszystko musiało zostać przejrzane i posegregowane. Długie godziny zajęło mi uporządkowanie naszych firmowych dokumentów. Większości nie mogłam wyrzucić, ale udało mi się wszystko uporządkować w sprytny system plików i działów. Teraz już więcej nie musimy szukać żadnych dokumentów. Kiedy coś jest potrzebne, wiemy gdzie się znajduje.
Przy okazji robienia domowo-firmowych porządków okazało się, że mamy dużo przeróżnych sprzętów, których prawie nigdy nie używamy. Co gorsza, wiedziałam od dawna, że raczej nie będziemy z nich korzystać. Nietrafione prezenty trzymałam z obawy, że ktoś o nie zapyta, a ja nie będę wiedziała, co odpowiedzieć. Ale po co żyć w strachu? Zdarzają się również przedmioty, które człowiek kupuje, po czym szybko się nudzą i lądują w piwnicy. I tak rośnie sterta niepotrzebnych rzeczy. Wolałam więc wystawić na sprzedaż wszystko to, co zalegało w mojej piwnicy. Nie tylko ulżyłam swojej duszy, ale zarobiłam całkiem niezłą sumkę.
Nigdy nie oglądałam zbyt wiele telewizji. Jakoś idea siedzenia przed ekranem nie pociąga mnie. Co prawda lubię filmy i seriale, ale poświęcam im bardzo mało czasu. Co ciekawe, w moim domu miałam wykupiony najdroższy pakiet telewizji kablowej. Nie wiedzieć czemu chcieliśmy mieć dostęp do wszystkich kanałów. Większości z nich nigdy nie oglądaliśmy, ale były pod ręką. Tak w razie czego. Poza tym telewizor mógł sobie zawsze „chodzić”, kiedy mieliśmy gości, i każdy zawsze znalazł coś dla siebie. Ale chwileczkę... czy to nie jest pozbawione sensu, żeby oglądać telewizję, będąc w gościach? No właśnie! Kiedy uświadomiłam sobie, jak mało telewizji oglądamy, natychmiast zmieniłam pakiet na podstawowy. Syn nie protestował, ponieważ i tak korzysta tylko z Internetu. A przyznam się szczerze, że ostatnio zastanawiamy się z mężem nad całkowitą rezygnacją z telewizji.
Ta sprawa również była dla mnie bardzo ważna. Mieliśmy z mężem cztery konta bankowe i trzy kredyty. A przecież można prościej. Udało się załatwić konsolidację zadłużenia. Choć nie była konieczna, przynajmniej mieliśmy dwa przelewy mniej do wykonania. Zamknęliśmy też dwa konta bankowe. Bez nich nasze księgi rachunkowe zrobiły się prostsze. Mniej formalności pozwoliło na wyważenie spraw finansowych w taki sposób, że sprawiały o wiele mniej problemów.
Na początku tego artykułu wspomniałam o duchowości. Tak naprawdę to właśnie niematerialne sprawy były dla mnie najważniejsze w całej przemianie, jakiej chciałam dokonać. Religia niestety gmatwa wiele spraw, które w rzeczywistości są niezwykle proste. Nie będę w tym miejscu opisywała całej duchowej drogi, jaką przebyłam. To temat na inną okazję. Napiszę tylko, że moja obecna praktyka duchowa koncentruje się na poszukiwaniu odpowiedzi, a nie dogmatów wiary. W ten sposób pozbyłam się ze swojego życia wielu uciążliwych rytuałów, które nie miały żadnego sensu. Przynajmniej dla Boga nie miały znaczenia. Tego jestem pewna.
Powyższe punkty to tylko część zmian, jakie wprowadziłam wspólnie z mężem, ale one miały największy wpływ na nasze życie. Wierzę w to, że uproszczenie życia pomoże mi kroczyć szczęśliwą i pełniejszą ścieżką. To zdumiewające, jak wiele może się zmienić w człowieku, kiedy zrobi te siedem – zdawałoby się prostych – rzeczy.
Rozglądam się i biorę głęboki wdech. To jest moje życie. I mogę szczerze powiedzieć, że jest niesamowicie piękne. Choć przedstawiona przeze mnie lista może w niektórych miejscach wydawać się przytłaczająca, gorąco zachęcam każdego człowieka do przewartościowania swojego życia. Wystarczy zacząć od prostych rzeczy, takich jak porządki w kuchni. Zresztą to może być cokolwiek innego. Wszystko zależy od danej osoby.
Nie ulega wątpliwości, że upraszczanie pozwala oczyścić emocje oraz relacje z innymi, zniwelować niezdrowe nawyki – ulepszyć całe życie. Trzeba być tylko otwartym na zmiany. Na nową przygodę...
Autorka: Zofia Augustyniak
Ta strona została znaleziona m. in. przez następujące frazy: w jaki sposób uczynić swoje życie prostym i szczęśliwym, jak żyć by być szczęśliwym, jak uczynić swoje życie szczęśliwym, jak stać się szczęśliwym, jak poprawić swoje życie, jak być szczęśliwym w życiu, jak być szczęśliwym.